McPoland
leży rozlana
całkiem niemała, ludzka poczwara
wygina się i wzdycha
cały ukrop na nią spływa
smaży cycki
smaży uda
spiekoty zegar tyka
przed awarią się zbudziła
falista przychylność wstać pozwala
to dopiero pierwsza sprawa
teraz pion do utrzymania
histeryczna to zabawa
piasek pod nogami zgrzyta
czując ciężar tego cyca
zgrzyt głośniejszy
serce staje
ziarnka nie są pewne wcale
czy poczwara się utrzyma
coraz mocniej się już giba
tak powstaje koleina
podejrzany spokój
i ta błoga cisza
ciiii
nagle czuć jak ziemią trząść zaczyna
to poczwarki biegną do dojnego cyca
zza parawanu wyskoczyły
zgrzyt mnie ogłuszył
a tąpnięcia piach skruszyły
...
jaki morał z tej historii
człowiek czy maszyna
tir czy fastfoodowa hrabina
a może rymów przesada
nie ważne
wystarczy odciążyć
by na równej powierzchni mieć radość z pisania