Podpatrując Leśmiana
Pewna dusza niemrawa, z lekka się kołysząc
szła przez ciernie, ugory, z trudu ledwo dysząc
Usiadła pod jabłonką, by poczuć się w raju
wtem owoc spadł na głowę, guza nabijając
Zaklęła lecz bezgłośnie, bo wszak ust nie miała
tylko oczy samotne, które wypłakała
A Bóg dał duszy owej z nieba deszcz rzęsisty
żar, grad, zamieć, śnieżycę, i wiatr porywisty
Więc lubo ukojona tym bogactwem łaski
zasnęła snem spokojnym. Wtem budzą ją wrzaski
Biegnie jakoby wariat, druga dusza błędna
i krzyczy, że ją człowiek wygonił, choć święta
Mówiąc, że w nią nie wierzy. Pierwsza ją schwytała
w ramiona i na ucho coś tam wyszeptała
A co, tego nikt nie wie, bo wszak ust nie miała
a głosu duchowego nie usłyszysz z ciała
Ni dusz nie dojrzysz, co wciąż pod jabłonką siedząc
śmieją się z ciał, co pewne swego nic nie wiedząc
https://ising.pl/nagranie/fidbrk2c6hn,Rzaba-Podpatrujac_Lesmiana