Zbawienie
— Julian Tuwim
i ludzie patrzący mętnie wstecz.
W swoich oczach masz palący strach
gdy pajęczy dym łaskocze krtań.
Rosnący gwar sfrustrowanych ciał
w ostatnią szykuje je drogę.
Najwyższy z bramkarzy daje znak
przegranym; poległym pod oknem.
Na stoliku niedopałka żar,
łapie resztki czystego tlenu.
Noc opiekunką staje się zła
- dzikim instynktem łamiąc twarze.
Brać wybawców bada portfele
w imię tego który trzyma stal.
Nic nie stracisz jeśli dasz radę,
na plecach unieść swój mały świat.