Przed burzą
nerwami gra horyzont w dali.
Za nim rozwija wściekle,
potęgę swej furii wody niełaska.
Napięte niebo, szary prorok.
Świat czeka w niepokoju.
Za ile nastąpi koniec?
Rozpęta się piekło chmur płaczu.
Widać już korzenie błyskawic,
a nad nimi konary drzewa wodnego,
co kiełkuje z stalowej ziemi
rozrywa echem potwornym
potęgę obu światów.
Jeszcze tylko chwila i koniec.
Czekanie gorsze niż wyrok.
Kiedy w końcu to minie?
Kiedy w końcu zginę?
Zagina przestrzeń,
oszalały upływ czasu.
Niewiedza boleśnie
zada cios pierwsza
apokalipsa niepotrzebna.