Parking
Wskazują drogę ludziom, prowadząc ich do zagubienia
Tłoki trąc po wybuchu tworzą hałas stokroć nieznośny
Który ginie w próżni i nie jest dla Lotis osłem
Tam gdzie czas prędko leci tam się i zatrzymał
Jedynie chłodny dotyk płomień dookoła odymał
Węzeł gordyjski leży pod naszymi stopami rozwiązany
A w oczach jedynie strach czy o jego nicie się nie poprzewracamy
Chwilowe dwóch dusz we wszechobecnych spalinach zgubienie
Zamienia chwilę w sępa Prometeusza, wieczne potępienie
Dziubie on powoli nasze narządy, nasze głowy, wątroby
Omijając serce tak jak pachołki omijał parkingowy
Wskroś jednak szła rozweselona konsumpcyjna rodzina
Która nie zauważyła, że właśnie świat się zatrzymał.