Jak mewa
nigdy nie cierpi
jedynie tęskni
za maleńką Kają
wyjazd był niespodziewany
i Mattinata
przywitała gorącem
spojrzałem na termometr
pięćdziesiąt pięć stopni
pewnie zepsuty
stanąłem boso na kamieniu
rozgrzany jak patelnia
można jajka smażyć
swoich nie położę głupich nie ma
z Zołzą poszliśmy
nad brzeg morza
woda słońcem podgrzana
jak herbata w chłodny dzień
ziemniaki w kostkę wrzucić
trochę zieleniny
przypraw trochę
i zupa gotowa
ten skwar znoszę jak kot
na rozgrzanym dachu
na chwilę odleciałem
siadając jak mewa
na wynurzonej skale
jeszcze kilka dni
a radość powróci
do serca Kaji i waldusia