Szuflada pani Cecylii (11)
Uwaga! Treść opowiadania zawiera przekleństwo.
Zaśmialiśmy się na wspomnienie historii z nie za bardzo szlachetnym kamieniem w tle, co rozładowało trochę napięcie Anki.
- A co ten szpakowaty i jego upierdliwa małżonka mają wspólnego z moją sprawą? – zapytała, przestając się śmiać i wracając do rzeczywistości.
- Szpakowaty jest policjantem z wojewódzkiej. Jerzy mówił, że to równy gość. Pogadamy z nim, ok? Zadzwonię do stryja i poproszę o kontakt.
Anka początkowo nie chciała się zgodzić na rozmowę z Torzewskim, ale jakoś ją przekonałem. Tak jak przewidywałem zakończyło się na złożeniu oficjalnego doniesienia. Okazało się, że temat jest znany policji, a sprawą zajmują się już od jakiegoś czasu. Wciąż jednak brakuje dowodów, by towarzystwo przymknąć.
W międzyczasie, Ołena wciąż próbowała skontaktować się telefonicznie z Anką, ale kiedy odwiozłem siostrę do domu okazało się, że ślad po niej zaginął. Wszystkie jej rzeczy zniknęły, razem ze złotą biżuterią Anki i czterema tysiącami euro, które moja siostra od dawien dawna ciułała na podróż po Europie. Znowu trzeba było zawiadomić Torzewskiego. Byłem wykończony tym dniem i nie miałem czasu na zajęcie się własnymi sprawami.
W szpitalu pojawiłem się dość późno. Dzięki temu, że na dyżurze była moja ulubiona pielęgniarka, udało mi się bez problemu wejść na oddział. Po pustym korytarzu chodziła zdenerwowana pani Kwiatkowska. Wymachiwała rękami, złorzeczyła jakiejś niewidzialnej postaci i odmawiała przyjęcia lekarstw. Dyżurująca pielęgniarka próbowała zaprowadzić ją do łóżka, ale ta z uporem osła stawała przed salą i nie było możliwości, by przekroczyła próg.
Od razu przypomniała mi się akcja „szuflada” z panią Kwiatkowską w roli głównej. Jako nauczycielka była niezwykle cierpliwa, ale nie wiedzieliśmy, ile zdrowia kosztuje ją ta anielskość. W naszej klasie było bowiem kilku ancymonów, a największym z nich był wychowywany bezstresowo Arnold, który pozwalał sobie stanowczo za dużo. Nigdy jednak nie wyprowadził z równowagi swojej wychowawczyni.
Kiedyś przyuważyłem, że gdy jest zdenerwowana, otwiera szufladę i nachyla się do niej. Podkradłem się więc pod biurko, akurat w momencie, gdy Arnoldzik wzburzył krew pani Cecylii, gdyż nie chciał za nic w świecie rozpakować tornistra i w dodatku darł megafon na maksa. Kobieta otworzyła zamaszyście szufladę i wtedy usłyszałem ciche, ale bardzo emocjonalnie wypowiedziane: Kurwa jego w dupę jebana mać!
Ups!
Struchlałem, bo po raz pierwszy w moim ośmioletnim życiu wpadła mi w ucho wiązanka o takim składzie. Szuflada zatrzasnęła się z hukiem, a głos pani Kwiatkowskiej brzmiał teraz słodko jak karmel:
- Arnoldziku, przestań już krzyczeć, kochanie. Usiądź na swoim miejscu, obok Agatki i wyjmij piórnik, jak prosiłam.
Uciekłem szybko spod ławki, nie ulegając nawet pokusie obejrzenia dolnej części garderoby mojej nauczycielki. Metoda "na szufladę" pochłonęła bowiem całkowicie moją uwagę. Zacząłem nawet stosować ją w domu.
Ilekroć ktoś wkurzył mnie maksymalnie, otwierałem dziarsko szufladę i leciałem po bandzie. A kiedy powodem nerwów była Anka, otwierałem takową w jej biurku, bluzgałem aż miło, a później z satysfakcją myślałem o tym, co się stanie, gdy ją otworzy.
Wspomnienie podsunęło mi pewną myśl. Wziąłem panią Kwiatkowską łagodnie pod rękę.
- Pani Cecylio, chodźmy do sali. Powie pani do swojej szuflady wszystko, co leży pani na sercu. Potem ją zamkniemy i pójdziemy spać. Dobrze?
O dziwo grzecznie przytaknęła i poszła ze mną potulna jak baranek. Kiedy napełniła szufladę przekleństwami, klęknęła, pomodliła się i ułożyła na posłaniu, przyjmując lekarstwa bez cienia sprzeciwu. Pielęgniarka miała oczy jak pięciozłotówki. Podziękowała mi, i kręcąc głową z niedowierzaniem, poszła na dyżurkę.
Na sali wszystkie kobiety spały, tylko Gabi uczestniczyła biernie w poskromieniu pani Cecylii. Teraz siedziała na łóżku, skulona jak ptak. Kiedy podszedłem, odwróciła głowę w stronę okna, ale zdążyłem zobaczyć łzy, które za chwilę wytarła dyskretnie.
Nadal nie miałem pomysłu na naszą relację, więc chciałem przynajmniej pożegnać się z klasą. Wydębiłem od Anki śliczne cacuszko – bransoletkę z lapisem lazuli i założyłem Gabrysi na rękę.
- Będziesz o mnie pamiętać? - zapytałem, patrząc w jej smutne, wilgotne oczy.
Pocałowała mnie w usta, nie odpowiadając.
Czułem, że ma do mnie żal, ale nie wiedziałem, co mam robić. Wszystko wydawało mi się zbyt skomplikowane.
Pożegnaliśmy się i wsiadłem do samochódu, by wrócić do domu. Miałem ochotę się napić, więc przyspieszyłem trochę. Skręcając w naszą ulicę skosiłem zakręt i nagle straciłem panowanie nad kierownicą, bo nie wiadomo skąd, tuż przed moimi oczami, pojawił się wóz strażacki, sunący prosto na mnie.
Koniec cz.XI
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,TTEuNjI4PzhYOXkyPjZ6NXcyVzY
Część druga
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,WzEtNkI4NTk2MDExcDdWOSc0SjE
Część trzecia
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,MzFPNl44bzl4MUI4MzU0Mz44UjU
Część czwarta
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,PDE8Nko4ZzknMiU4XjQ2NFcxXzc
Część piąta
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,ejFoNm04TjlNNDUyRDd4M1I1VDg
Część szósta
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,ZzFXNjo4LTl-NWs4KzZTNnM3aDM
Część siódma
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,JzEsNlU4bTklNz82djlROVc1TDA
Część ósma
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,KTFfNlA5MTB2MFEzLThnNTs5KjQ
Część dziewiąta
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,VzFPNk45KDAlMS8yKzgsOCs4XDM
Część dziesiąta
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,YTEoNkU5SzAxMnw3RDNhNEwxIzU