Ufność
Lecz mgła me oczy zasłania
Na cóż moja kłoda się przyda ?
Gdyż krótka jej pomoc
Wody mną rzucają i ptaki nade mną latają a jam że sam na kolczastym morzu.
Szukam że pomocy twojej
Gdyż ma deska nie tak trwała
Proszę cię tyś pomóż trochę
Bym do światła mógł dopłynąć
Choć że pękam tu od rana
Choć w strachu tonę po kolana
To do ciebie rzucam ręce moje
Gdyż sam żyć już nie mogę
Fale w głąb mnie porzuciły
Czyż to znów sam pozostałem
Jakże pomoc twoja mała
Czemuż mnie posłałeś w wody
Czyż nie ja pomocy szukam
Proszę cię o jedno światło, cóż twe oczy rozjaśniło.
Moja kłoda a moja kłoda już nie pomaga, gdzieś swe życie na nią dałem
A po cóż mi to było, po cóż mi to było Panie
Lecz ja tobie zaufałem
