Adršpach
Skało piętrząca się po brzegi nieba
Wryta zmartwieniami pokoleń
Tu napis nieznaczący czasem
Ziemia nam nie lekką
Buduje dom z siebie obojętnością
Zachwytu gdzie Goethe przechadzał się
Nad przemijaniem
Tu oderwanie od rzeczywistości
Nabiera sensu
Dlaczego nie jestem drzewem
I tylko stoję jak kołek
Nie mając korzeni
Wbijany tu i tam przez przypadki
Zamierzeń
Gdzie jestem matko naturo
Kiedy tak biegnę krocząc ospale
Z głową pochyloną do góry
Patrzę z dołu na siebie
Przytulasz mnie listowiem
Nierozgarniętych ścieżek szukam
Znaku
Kierunek: nie wracam zawczasu
Zostawiam za sobą ludzkie miasta
Klepsydry nie obracam