Serce nie sługa - minispektakl walentynkowy
Bogumiła Pijarowskiego
SERCE NIE SŁUGA
NARRATOR:
- Teatrzyk ZIELONKAWA GĘŚ ma zaszczyt przedstawić minispektakl tragi-komiczny zatytułowany SERCE NIE SŁUGA. Udział biorą: NARRATOR, KURTYNA, GONG, KOCHLIWY i SERCE.
KURTNA:
- Bzybzy-bzybzy-bzybzy-bzy!
GONG:
- Baaaang!
KOCHLIWY:
- Ach, serce me nie sługa,
stąd pierwsza miłość, potem druga...
potem trzecia, czwarta, piąta...,
serce się jak fryga krząta.
Teraz kolejna więc ja w rozterce,
ach, nie sługą moje serce!
SERCE:
- Ktoś tu ze mnie głupka struga!?
Pewnie, że nie jestem sługa!
Po co mi dla chuci żyć?
Koniec z tym! Przestaję bić!
KOCHLIWY:
- Co to? O, cholera!
Ja chyba umieram!
Kochliwy pada: - Łubudu!
NARRATOR:
- Proszę państwa, z powodu śmierci głównej postaci scenicznej dalszej części spektaklu prawdopodobnie kontynuować nie możemy.
Kurtyna opada prawie bezszelestnie: - Szszszszasz...
Gong bije podzwonne: - Bę-bę-bę-bę...
Czyżby k o n i e c minispektaklu? Za kurtyną słychać jednak odgłos kroków: - Człap! Człap! Człap!
NARRATOR (zdziwiony):
- Czy mi się tylko zdawało?
Za kurtyną coś cię stało!
Wstrzymajmy się krztynę
i podnieśmy znów kurtynę.
KURTYNA ponownie idzie w górę: - Bzy-bzy-bzy-bzy-bzy!
Na scenie pojawia się niespodziewanie nowa postać.
KARDIOLOG:
- Ponoć autor wśród artystów
należy do optymistów?
Właśnie z tejże oto racji
przystąpię do reanimacji.
Kardiolog reanimuje Kochliwego: - Ep-ep-ep-ep-ep...
SERCE:
- Kurcze! Wraca życie!?
Trudno - wznawiam bicie.
Wznawia: - Puk puk, puk puk, puk puk...
KOCHLIWY:
- Powrót życia się zaczyna!
Wiwat, wiwat medycyna!
Mam nauczkę - w „Walentynki”!
Ograniczę więc „dziewczynki”.
Jeśli chcę być nadal żywy
stać się muszę powściągliwy.
KARDIOLOG:
- Bez przesady, bez przesady…
Wiedzcie starzy, wiedzcie młodzi:
brak kochania również szkodzi.
I nauka jeszcze druga:
chociaż serce to nie sługa,
można wymóc jego akcję
stosując reanimację.
Wszyscy łapią się za ręce i tańczą w koło śpiewając:
- Tańczymy labada, labada, labada,
dla tego serduszka, serduszka, bęc.
Kurtyna opada powoli: - Szyszyszyszyszy....
GONG dźwięczy pogodnie: - Ding-dong-ding-dong-ding-gong...
Następuje dawno oczekiwane, ostateczne zakończenie tego minispektaklu.
KONIEC