Hycel
szukam brzytwy codziennie
8:30 czas na golenie
westchnienie i kolejny mocny uścisk szczęk
zabroniłeś mi wychodzić po zmroku
powiedziałeś że jest niebezpiecznie
23:30 widziałam jak płaczesz
chciałam gryźć
pogryzłam swoją rękę
5:30 słyszę kroki na klatce schodowej
merdam ogonem w nadziei ze wciąż mnie kochasz
przyszedłeś mnie nakarmić
miska numer 3, karma numer 45
może to ostatnie nasze popołudnie
kupiłbyś mi chociaż kwiaty
mogłabym udawać że wciąż jestem twoim psem
nie chce być bezpańska
sierść się jeży na karku
co Ty wyprawiasz z tą kobietą
dlaczego moja miłość Ci nie wystarcza
złap mnie