Paradoks światła
Spętane ziemią pod mrocznym niebem.
Życie na dole – pusty cień,
Znieczulone bólem, zgubione we mgle.
Echa wspomnień gasną w dali,
Szepty cieni spalają się.
Upadły anioł, rozdarty w pół,
Dziecko losu i jego klątw.
Każdego dnia upada,
Krąg ciemności wciąż okrada.
Nadzieja błyska, lecz gaśnie znów,
Światło i mrok toczy swój bój.
Ten, co jaśnieje, ten, co niszczy,
Świt przynosi, lecz losy pieczętuje.
Spętany ogniem, spętany tchnieniem,
Światło i cień – splecione w istnienie.