Nie mam zbroi, kopii i miecza...
-----------------------------------------------------
Zimniejsza nawet od lodów Spitsbergenu
wyrachowana w rachunku sumienia
na własną modłę świat chce zmieniać
w kółko
takie same zwrotki śpiewa bez refrenu
do rozbitego lustra robiąc głupie miny
to plastikowa i pusta w środku jest lalka
ona wszak już nigdy nie zazna spokoju
brudne myśli spać nie dadzą niczym winy
spłowiała wyświechtana każda jej racja
wciąż udaje że nic złego się nie stało
tłumaczy się naprędce z gorzką obłudą
dopóki wszyscy we wszystko jej uwierzą
poluje na sacrum jak głodny waran z Komodo
na drugie imię nadano jej PROWOKACJA
nazwisko OHYDNA jest jak trutką nieświeżą
całe życie walczy do ostatniej krwi z prawdą
nabojów kłamstwa nigdy jej nie brakowało
podpisanie paktu z diabłem nazywa ugodą
zatruć chce każdą wodę z rajskiego zdroju
nieśmiertelna od zarania tego świata
NIENAWIŚĆ