U wrót Babilonu
Dniem się rozzłaca nocy czerń
Srebrną falą płonie ranek
Słońce czerwienią kusi sen
W gwiaździstej śpi altanie
Już zapomniałem jak słodycz ust
Korale w rudym szale twoich włosów
Gdy delikatnie język wąż pełznie
Czy wiesz, że Dariusz miał 365 nałożnic po jednej na każdy dzień roku?
Smutny Don Huanie nowej Epoki.
( Zginął przebity włócznią, z wiernym do końca psem na swoich kolanach )
Bladością znika płochy sen
Za Styksu złe czeluście
W różanym winie wykąp się
Zaśnij z obolem w ustach
Pamiętam słodycz twoich ust i czerwień twych korali
I nie zapomnę jak kolumn nóg kutych w słoniowej stali
Biblijny pieśniarz o tobie wszak wyrył wiersz nad wierszami
A ja, cóż nędzny brak - Herakles w wielkiej stajni
Charon swą łódkę sprzedał już
Ma dosyć tej roboty
Żyj zamiast ciągle śnić
Snem głupim, snem idioty
I przestań pisać proszę cię
Już nie pisz więcej wierszy
Lepiej ukradnij albo coś kup
W tym chyba jesteś lepszy
1998