Pierwszy dzień Nowego Roku
Jak śmigła strzała znikł z wiatrem liść złoty.
W mgielnym całunie na myśli obrzeżach
pustka gna pustkę. Poprzez życia wzloty
pełzają cienie utkane w pacierzach.
W lustrze dnia widać widmo nocnych zwidów,
nagością strasząc świtu szare lico.
Wiatry przeszłości przędą nicie lęków
w brzasku rozkwicie zabarwionym krwisto.
Nowy dzień wstaje, z nim zaświatów wrota
się otwierają, wdech krótko wstrzymując.
Zgrozą napawa obnażona prawda…
Pełza ciemności cień nadzieję płosząc.
Przystań człowieku, odnajdź w ciszy rannej
twój ślad w eterze i istnienia znamię.