*Kalecząc niebo
Czas się zatrzymał, dziś zegary ucichły – czas przestał istnieć...
=Kiedy upadał po raz pierwszy na kamienny bruk, strwożone ptaki w popłochu wzbiły się w niebo.
=Kiedy upadał po raz wtóry drzewa skamieniały z przerażenia, tylko w konarach słychać zduszone westchnienie.
=Kiedy upadał po raz trzeci słońce pobladło,
nie wierząc że to się dzieje.
Chrystus nas pokochał, aż do ostatniego tchnienia, a my?
Za moją bylejakość przepraszam mój Panie.
Zło znowu prawdę ukradło, uciekamy przed głosem sumienia.
Jest wiele słów bez znaczenia i wiele pytań
bez odpowiedzi.
Sumienie nieustanny sufler milczy.
Słońca promień obmywa Chrystusa rany... tylko łzy i rozpacz...
Pękła w Świątyni zasłona .
***
Znowu nadzieja rozbłyśnie
trzeciego dnia, poranek życiem się stanie.
Zmartwychwstał tak jak powiedział,
spadną z oczu łuski... znowu będziemy widzieli.
a Jezus popatrzy na nas i nic nie powie...
On wie... zna nasze serca.