Straganiarka
rano byłem bardzo słaby
żona
z wyra mnie ściągnęła
słuchaj stary
po jarzyny i owoce
na targ pojedziemy
bez śniadania i golenia
w ciuchy wskoczyłem
bez zrzędzenia
idę za nią jak za panią
ledwo żywy
przed straganem
upadłem nieszczęśliwie
sprzedawczyni
jednym susem
doskoczyła
oddychanie rozpoczęła
usta usta słodkie jak maliny
wyszeptałem nie przerywaj
zaraz powrócę
do świata żywych
Jadzia się denerwuje
widzi
młode dziewczę
mnie całuje
i torebką mnie okłada
zostaw tego starego dziada