Z kolacją w tle
Za oknem tłum szarpany pustką.
Zbyt często na niego tak patrzę
i nie wiem co mógłbym powiedzieć.
Kolacja na stole już mruczy;
blade kiełbaski - szczyt niesmaku.
Kawa i musztarda (rosyjska),
bez skargi czekające w strachu.
Rozmyślam o tobie pod ścianą,
słuchawszy jej rytmu istnienia
Cząstki przeszłości kleję w całość
- od tego uciec jest tak trudno.
Wieczór marnym bywa kompanem
w cyklu wzajemnej adoracji.
Cóż tu poradzić; siła wyższa,
kiedy u samotności żniwa.