Za furtami
Wszyscy się gdzieś wynieśli i nikt nic nie słyszał.
Hej Anioły, dajcie znak! Powietrze zamglone
- jakaż to obca łapa troniszczem kołysze?
Może szatańska sfora rzuciła postronek.
I na pęta, na lejce świętych uwadziła,
dusze dobru posłuszne ponieść ośmieliła.
Lecz fotel Pana w ruchu - pewnie sprawka czarcia.
Krzyczę głośniej - tchu braknie. Boże gdzie moja siła
by w bolesnym frasunku znaleźć ulgę, wsparcie.
Czyżby adres fałszywy; śmierci przedstawienie?
Siedzisko Lucyfera w niebieskie się zmienia.
To takie podłe żarty z biednej mojej duszy
- nie dane piekłu będzie serca umęczenie.
Bo we mnie wiary oręż - krzyż co bestię zdusi...