Natura zmian
To nie było ugorowanie, nie było w tym świadomego zamysłu.
Pole leżało odłogiem, rodząc pokrzywę, oset i Bóg wie co.
Odstraszało nawet bezpańskie psy.
Łaskawe deszcze wystarczająco odżywiały bujną dzikość.
Obcy nie żałowali, a bliscy mogli jedynie wzdychać:
– Taka ziemia na zmarnowanie.
Bywało, że tu i ówdzie zakwitł mak, jak senna nadzieja,
która wśród chwastów umierała pierwsza.
Może nie było jeszcze za późno.
Może prastary algorytm trącił, którymś ze znaków,
słabe źdźbło kostrzewy.
Trzymając w dłoniach stylisko starej kosy dumał przez chwilę.
Ale nie było w tym świadomego zamysłu.