Oda do Słońca Zachodzącego
W sukni swej wieczornej!
Sukni barw niezwykłych,
Ludzkie dusze podnoszących.
Jakże piękne jesteś Słońce,
Gdy porą wieczorną,
W łagodnej dla oczu ludzkich,
Objawiasz się formie,
Otoczone wieńcem romantycznych spojrzeń!
O, Słońce! Jakaż to szkoda,
Że raz tylko dziennie tak się,
Stroisz dla rodzaju ludzkiego!
Jakże piękne jesteś Słońce,
Boże zwierciadło duszy dotykające!
W tak niewinnej mienisz się postaci,
A setki pytań jako dziecko zadajesz!
O, Słoneczko drogie!
Choć widzę Cię jeszcze,
To już tęsknię po Tobie!
Wróć proszę jeszcze,
Chwyć mnie za serce,
A duszę do refleksji,
Zawróć słusznej.
Słoneczko kochane!
Bądź łaskaw dać mi nadzieję,
Że Bóg mnie kiedyś
Do Waszego świata weźmie!
W Niebie bowiem,
Gdzie wszystko jest wieczne,
Będę Cię mógł podziwiać,
Bez tęsknoty za tym co było,
A wciąż wywołuje dreszcze.