Fantazja nad dnem
Gdy nad dnem przepaści siedzisz
Otoczony smutkiem
Zmieszanym z zapachem ziół
Unikając dłuższego spojrzenia w lustrze
Za tobą przestrzeń ciasno zapchana
Wciąga cię raz po raz
Przymierzając do mechanizmów
Wkładając do form
Przygotowanych dla każdego
Niezmiennie modyfikowanych kształtów
Dopada cię kłębowisko myśli
Syczących węży od których
Wiesz że znowu się nie uwolnisz
Wirtualny świat celebrytów
Opłaconych by krzyczeć
Gdy cywilizacja upada
Kultura staje się gumą do żucia
Dla tłumu czas upływa niezbyt uważnie
Ale przeważnie większość ryb
Unosi się na fali
Czekając aż pojawi się kąsek
A drapieżniki i potwory
Leniwie obserwują wszystko z otchłani
Gdy świat się kończy
Ludzie szaleją
A ty dalej robisz swoje
Jak zwykle wkurzając wielu
Oddalasz się błąkasz
W bliżej nienazwanym celu
Wznosisz w górę ręce bezradnie
Jakbyś chciał z kimś się skomunikować
Kimś bezsilnym kto posiada moc
Ukrytą przed hordami
Kłamców o wesołych maskach
Błaznów o poważnych twarzach
Zabójców bezbronnych gotowych
Zniszczyć choćby bez słowa
Przed pozostałymi
I przed sobą samym
Tak przez wieki
Przed wiekami
Nie wszystko się udało
Nie wszystko się wydaje