Prawie nic
I w głowie mglista myśl
Czy mam coś do powiedzenia
Jeszcze
Dziś
Moment zwątpienia powraca
Oplata głowę i plącze
Jak kable które chcą
Znaleźć mózgu złącze
Ołtarze nadziei płoną
Widzę Cię Pani
Nagą choć jesteś w ubraniu
Jak bogini piękna w świątyni
Posąg którego serca nie poruszy nic
Bogowie strzegą bram
W każdym razie lubią
Robić śmiertelnikom z życia kram
Bogowie bywają cyniczni
Lub obojętni
Trudno się dziwić
Że to co najlepsze
Wolą zostawić
Dla siebie
Ołtarze wygasły
Są puste od wieków
A może od lat
Z wielkich budowli zostały ruiny
Tynk sypie się z mieszkań tych
Którzy chcieli odbudować dawny blask
Wyjedźmy stąd
Oprócz tej i następnej pustej kartki
Nie trzyma nas tu
Prawie nic