Poranek szarańczy
która nie czepia się mnie tylko dlatego
bo nie wie, że jest szarańczą.
Wysiadam na dworcu razem z szarańczą.
Chodniki zalane szarańczą.
Obserwuję jak z podjeżdżających
na stanowiska przystankowe
żółtych autobusów
wysiadają chmary szarańczy.
Patrzę na elektroniczną tablicę z rozkładem
jazdy, na której wyświetla się godzina 7:25.
Chciałbym być już w pracy.
Nadjeżdża autobus. Wsiadam do środka
razem z szarańczą.
Po kilku minutach wysiadam z autobusu.
Idąc chodnikiem, dziwię się,
że znowu nie zostałem
zjedzony.