Czarna Dama
Kiedy zaczynam w siebie wierzyć,
kiedy zaczynam znowu żyć,
przychodzi moja Czarna Dama,
skrada się cicho i jest sama,
zwiastując mi za życia śmierć!
Niezwykła między nami więź,
jestem uległym jej kochankiem
i spełniam każdą prośbę jej,
bo przecież jestem jej wybrankiem,
i ona dla mnie dobra jest,
rozumie wszystkie moje bóle,
pozwala leżeć mi w ciemnościach,
gdy przed tym światem w nią się tulę,
niczego nie narzuca mi,
a chaos myśli koi pustką;
i gdy w bezruchu tak w niej tkwię,
gładzi mnie tylko, i kołysze,
wszystko zamienia w wielką ciszę.
Kiedy zaczynam w siebie wierzyć,
kiedy zaczynam znowu żyć,
przychodzi moja Czarna Dama,
skrada się cicho i jest sama,
zwiastując mi za życia śmierć!
Od swych kochanek ja ją wolę,
nie muszę walczyć o jej względy,
wciąż udowadniać męskość swą,
bo przy niej sobą mogę być;
a kiedy widzi tych złych ludzi,
którzy chcą zniszczyć naszą więź,
słuszną agresję we mnie budzi,
bym mógł ich posłać precz;
oni z tym światem się wciskają,
co tak napawa mnie odrazą,
a ja chcę zostać z moją panią;
jedyne co ma sens to śmierć,
która połączy nas na zawsze.
Kiedy zaczynam w siebie wierzyć,
kiedy zaczynam znowu żyć,
przychodzi moja Czarna Dama,
skrada się cicho i jest sama,
zwiastując mi za życia śmierć!
A gdy mą śmierć już poczuje,
to w usta lekko mnie całuje
i nic nie mówiąc gdzieś odchodzi,
ja muszę znowu się narodzić,
otrząsnąć ciężar tego snu,
co światem całym moim był
i wrócić pośród żywych ludzi,
którzy ufają mi już mniej,
kolejną maskę przybrać mam,
samemu zacząć znowu żyć,
w bezdusznym, obcym świecie tym,
więc trochę za nią tęsknię,
ona jak inne nie zawodzi….
Kiedy zaczynam w siebie wierzyć,
kiedy zaczynam znowu żyć,
przychodzi moja Czarna Dama,
skrada się cicho i jest sama,
zwiastując mi za życia śmierć!