Szaleniec
Czy jeśli miłość sprawia mi tyle bólu,
powinnam po prostu znienawidzić?
A może zamiast pasji... powinnam żywić się swoją obsesją?
Zamiast nadstawiać drugi policzek...
wbić nóż w plecy.
Zamiast ronić łzy nad swoim losem...
Być powodem łez i czyjejś zguby.
Zamiast cierpieć w samotności...
Pławić się w odmętach obcego bólu.
Zamiast zadawać pytania na które nie ma odpowiedzi...
Stać się demonem który sieje zamęt w ludzkich sercach.
Mój cień jest okrutny.
Najwyraźniej musiał ją zabić skoro nie mogę jej odnaleźć.
W końcu już od dawna bardziej od śmierci,
przeraża mnie idea życia...
Czy to znaczy,
że nie mam już nic do stracenia?
Czy właśnie tak,
rodzi się szaleniec??