Czternaście lat...
jak drzewiej w kronikach by to opisano
w wiosenny kwietniowy dzień
nadzieja runęła z bezchmurnego nieba
prosto w śmiertelne
niczym wulkanu otchłanie
pozostały jedynie szczątki
samotne porozrzucane bezładnie
całe tysiące
wbiły się w zaoraną ziemię
niczym ostre drzazgi
policzono je dokładnie
blisko sześć dziesiątek
czternaście lat
…
kto dziś wie wszystko
kiedy w końcu nadejdzie dzień
gdy nikt niczego nie przeinaczy
tylko prawda jest nieśmiertelna
nie zasłoni jej najgęstsza mgła
pora ją odczytać z milczącej miazgi
tyle upłynęło już czasu
…
czternaście lat
patrzą dzisiaj na nas z wysoka
z polskiej ziemi wniebowzięci
kto mroczną tajemnicę wyjawi
dla potomnych zapisze
ostatnie nagrane słowa
aby wykute zostały w sercach
i pamięci
…
czternaście lat
rana niewygojona krwawi
wielka i głęboka
…
po brzozie został suchy pień
co niczego nie widzi i nie słyszy
…
szum lasu i jęk syreny w oddali
przebijają przez obojętną ciszę
…
czternaście lat