*dePreSja
Pękły lustra.
Przez ogród idzie melancholia.
W mglistą suknię otulona, pantofelki w błocie.
Paranoja.
Cisza na tapczanie śpi, smutek kąsa duszę.
Słoneczny promień załamał się
na filiżance.
Słońce coraz niżej, pokazuje palcem
brudne szyby.
Ciekawskie wróble, bezczelnie
dopominają się o jedzenie.
Nie mam ochoty, ani na szyby, ani na wróble.
Wypuszczę z dłoni uwięzione chwile.
Rozrzucę...
Niech grzechoczą w rozbitym lustrze dnia.