*W bieli
Kolejna zima. Pędzący czas odlicza nam lata.
Za żaluzją chmur schowało się słońce,
sącząc, przez szparę skąpe światło.
Czasami wyjrzy zaciekawione,
rzucając blaski, niczym jałmużnę.
-
Pod sennym kloszem,
szarawy dzień leniwie wstaje.
-
A śnieg pada i pada, srebrną bajkę przędzie.
Drzewa w sepii,
kępy rozczochranych badyli zamienione w ciszę.
szare pola bielą okrywa... snem otula.
-
Mróz maluje świat srebrzyście i bajkowo.
W swych szponach zdusił minusem
myśli nieubrane.
Wirują płatki, tańcząc ostatni taniec.
-
Zasypało moje ślady.
Vivaldi cichnie gdzieś w gałęziach.
Szadzią opatulone wszystkie drzewa
marzną w dziurawych kapotach.
-
W kurtce podszytej wiatrem, drżę od chłodu.
Znikają zjawy nocne... a śnieg pada i pada.