Abandoned place V: Moje miejsce
Pożółkłe kępy wysuszonych traw. Na twarzy powiew letniego wiatru i słońce padające z ukosa. Pamiętam, że wtedy, pod wieczór upalnego dnia lipca, kiedy ― będąc jeszcze dzieckiem ― upadłem ― potknąwszy się o krótki cień drzewa. Rozbiłem trzymany w rączce gliniany dzbanuszek, przebiegając tędy za którymś z kolei razem…
Płakałem długo i płaczę nadal, natrafiając jedynie na zardzewiałe, porzucone artefakty przeszłego czasu. Przesypujący się przez palce pył…
(Włodzimierz Zastawniak, 2018-07-18)