Kiedy pada deszcz, nie słychać spadających łez
błyskiem piorunów rozjaśniając dreszcze.
Potępieńczy lament wiatru
na wskroś wspomnienia przeszywa.
Jakby kostucha wychodziła na spacer
poszukując zabłąkanej duszy w cierpieniu.
Mrok do reszty spowił zatracone oczy
ból serca masę osiąga krytyczną.
Czegóż tak bardzo nie pojmujemy?
Iż ciało pęka w kałuży odbiciu.
W łzawej kąpieli co z nieba przynoszą anieli;
poprzez oczyszczającego deszczu kaskadę;
po piekieł błotniste rynsztoki.
Gdzieś na marginesie utkwionych błędów
skazańcy bez kategorii sumienia.
Kiedy pada deszcz, nie słychać spadających łez
nie czuć tętniącego biciem serca.
Wszechpotężna pustka stworzenia
od tej sekundy po kres istnienia.
Kakashi Hatake
02.04.2025r.