Penelopa
zanurzam dłonie w wonnej pianie
- wiadomo wszakże, że na nerwy
najlepszym środkiem jest zmywanie!
Rozkojarzona biorę w dłonie
jedną po drugiej – filiżanki,
a myśli moje rozbiegane
wciąż z marzeniami stają w szranki…
Bo jak to?! Siedzieć mam przy ziemi?!
Wcale nie marzyć?! Wierszy żadnych?!
Prozy kawałka?! Nic nie pisać,
choćby mi wyszedł jakiś ładny?!
Bo co napiszę – wszystko nie tak;
zbyt osobiste albo skandal,
ktoś się poczuje urażony…
(Oj! Toż rozrabiam tu jak wandal!)
To co, mam siedzieć tak bezmyślnie,
żeby nie robić żadnych foux pas,
dziergać na drutach? (Tylko – po co?!)
I pewnie pruć – jak Penelopa?
Żadnych Ikarów? Żadnych wzlotów?
(O, hola, hola, moja pani!
Przez tę pandemię trudno będzie
o jakiś sklep z filiżankami!)
I dzisiaj miał być kawał prozy
o wzlotach i o przeżywaniu,
a wyszła zwykła rymowanka
i Penelopa przy zmywaniu…