Śmiertelnie poważnie...
rzeczywiście już chyba wcale
łzy po sobie zostawia a co dalej
nic ją to wcale nie obchodzi
na ogół ze starości albo kliniczna
bez głosu serca i szmeru oddechu
czasami jeszcze jest do wyrwania
niczym pisklę z ostrych szponów
ale i tak…
na jej znak
w końcu nadchodzi pora pożegnania
co dzień idą za nią starzy i młodzi
do krainy gdzie nie ma uśmiechu
gdy ból do samej duszy się wwierci
i złożą głowę na zimnym kamieniu
wszystko zostaje na zawsze w cieniu
nie zazdroszczę jej
gdzie czas odlicza się od dzwonu bicia
nie zazdroszczę Śmierci
takiego życia