Wybacz
kiedy ciemność wkoło
wszystko
jasno widzę.
Dziś rano zadbałem o paznokcie.
Rutyna.
Rzecz zbawienna. Tylko ona utrzymuje
wątły stan równowagi.
Jutro też o coś zadbam.
Lustro wisi, to
zobowiązuje.
Może kiedyś je sprzedam,
ale jeszcze nie dziś.
Nie teraz.
Teraz noce przynoszą
ostre
jak brzytwa mojego ojca
widzenie.
Po nocy chcę o tym napisać,
ale pisanie... byle ono
nie stało się rutyną.
Więc nie piszę. A raczej - piszę i kasuję.
Tej nocy znów pod twoim mieszkaniem stałem, czekałem.
Wiem, że tego nie lubisz.
Przepraszam.
Musiałem.
Wiesz kiedy upiór odchodzi?
Kiedy ma wybaczone.
Chcę odejść.
Czekam.
Wybacz więc.
Tylko nocą jest jasno, wtedy
żyję.
Pozwól zacząć żyć za dnia.
Nocą
chcę po prostu spać.