Samba w noc samotności
po zacienionej stronie gór
kamienny rynek
na placu przy fontannie
w samby takt
zakochani
wymieniają w sekrecie
myśli nieprzyzwoite
przygaszone latarnie
subtelny dotyk
czyja to twarz
czyje to serce
zostawia ślad
namiętnych wspomnień
w pobliskim hotelu
na trzecim piętrze
pokój numer pięć
łóżko
biała koszula
strzępy człowieka
tępy wzrok
szuka za oknem
współczucia ze strony gwiazd
księżyc ze śmiechu
nie kryje łez
"jaki on samotny,
że w kieliszku topi
smutków garść"
w duszy gniew
w kieszeni broń
krok zdecydowany
coraz dalej
od pokoju numer pięć
trzy piętra w dół
główny hall
frontowe drzwi
otwarta brama
droga na rynek
gwałtowny zgiełk
w oczach strach
ręka sięga do kieszeni
głośne krzyki
palec ciągnie za spust
pierwszy strzał ...
dłonie przy twarzy
usilne błagania
drugi strzał ...
łzy na policzkach
próba ucieczki
trzeci, czwarty, piąty ...
morze krwi
sztywne kończyny
martwe spojrzenia
miasteczko w dolinie
po zacienionej stronie gór
kamienny rynek
na placu przy fontannie
w samby takt
samotny taniec
biała koszula
w czerwone plamy
uśmiech szeroki
pełnia szczęścia
broń jeszcze gorąca
jak miłosny samby rytm