Drzewo życia
Mam - i tak mnie zapamiętacie.
Oswoiłem swój ból.
Przyszłość znam,
więc nie dociekajcie.
Umarłem zanim się urodziłem.
Nie rodziłem się,
bo martwy spocząłem w łonie.
W pięknym łonie;
odwłoku robaczym.
Namaszczony ogniem
rozłożyłem ręce,
a dwoistość symboli
wyniosła mnie ponad mury.
Z herbem na piersi o kształcie "R",
wypluty osiadłem na szczycie wątku.
Spłynęły na me ramiona
lepkie osnowy "Q" i "K".
Pień podnóżek przyjął miano "G".
Tak znalazłem się między wami.
Kenozoiczny barć zamiast mózgu.
Jelitowy wyziew nagrodą za mękę;
karą zaś dwa księżyce pod żebrem
- archetyp.
Jestem by zabrać wasze lejce
i nic mnie nie powstrzyma!
Krzyczcie, strzelajcie,
nie szczędźcie kolan w modłach!
Próżne zabiegi - nikt nie wysłucha.
Nienarodzony nie umiera
- martwy nie ginie.
Tracicie panowanie i żądacie więcej.
Nastąpił kres!!!
Zastygnijcie w rozpaczy...
Totemiczny byt maszkar już nie spłodzi...