Nieznajomość (siebie) jest przeszkodą
w proch, który z powodzeniem zasypuje ziemię i prawo
do zemsty o smaku chleba powszedniego.
Kościół też przestałby istnieć, kątem oka widzę
świątynie oparte na własnych filarach,
bez podtrzymywania tłumu znów stały się sobą.
Już się nie oglądam, odbicie jest zawsze odwrócone.
Biegnę zbyt szybko, przez co wdeptuję w skrajności,
a wtedy trudno zawrócić, jeszcze trudniej mnie znaleźć.
Rozpraszam się i nie ustaję w byciu żebrakiem.