"Katedra" Bagińskiego
pulsujące wnętrze, do którego prowadzą
ramiona przerośniętego drzewa.
Pierwsze promienie budzą wysmukłe okna,
ażurową konstrukcję, delikatny splot żeber.
Wędrowiec, ruchomy świecący punkt
pośród rozłożonych w półmroku konarów,
trzyma pochodnię. Odwzajemnia żywe spojrzenie
kamiennych oczu strzegących wielkiej bramy.
Oślepioną blaskiem twarz przykrywa siatka
zmarszczek gęstniejących w lustrzanym odbiciu
zakrzywionego sklepienia.
Gotowy do przejścia pokonuje przestrzeń,
aż jego dłoń wrasta w kostur, obficie
puszczając gałęzie. Gdy wnikną głęboko
w strukturę katedry, tracą fizyczność
i wkraczają w wyższy wymiar.