Spokój krzywych drzew
Wiersz napisałem ponad rok temu.
To jedno z ładniejszych najbardziej tajemniczych miejsc mojego lasu. Rosną tam drzewa, sosny prawdopodobnie w młodości połamane lub po porzaże, które wypuściły nowe przewodniki. Wyglądają jak po jakiś mutacjach od zanieczyszczeń, być może to jest przyczyną ich kostropatego wyglądu. Są piękne i wyjątkowowe każde inne, powyginane, z dziwnymi suchymi odrostami. Pnie proste do wysokości 1-3 metrów, potem rozwidlają się lub najczęściej odchodzą łukiem i dalej już prosto w górę 9-11m. Stoi tam też ambona myśliwska. ,,Trafić na komorę"użyte w wierszu oznacza strzał w serce zwierzęcia, to dobry strzał i szybka śmierć.
Jest tam wyjątkowo spokojnie i na prawdę nie słychać tak ptaków jak w pozostałych rejonach lasu.
Czasem zerwie się i zatrzepocze skrzydłami gołąb, przebiegnie pełnym pędem sarna lub dzik.
Jest tam cisza, wchodząc gdy już słońce zachodzi lub w pochmurny dzień jest mrocznie, ale też magicznie. Patrząc na te drzewa można mieć gęsią skórkę na ciele, ale ten obszar daje największy spokój. Często tam bywam. Mam cały album zdjęć z tamtego miejsca, sportretowane każde drzewo. Obecnie drzewa te w połowie zostaną wycięte, obszar wycinki od dwóch lat się do nich zbliża. Skazane już mają symbol śmierci pomarańczową kropkę. To może być atrakcyjne miejsce turystycznie, ale nikt tego nie chce słuchać. Po prostu żal mi tego miejsca.
zwyrodniałych swą urodą maszkar
słońce zachodzi złociście krusząc
mrok czarnych kostropatych pni
trendowaci na baczność nie stoją
skrzywieni w licznych garbach
w kikutach uschniętych konarów
nie śpiewają spłoszone ptaki
krzywe drzewa
obdarowują mnie posępnym spokojem
który owija palce wokół szyi
czekając aż lęki wyjdą przez skórę
poddaję się temu
bez mrugnięcia powiek
gdy grzywacz siecze skrzydłami ciszę
w życiu strach jak kula z ambony
trafia na komorę
tu niczego się nie boję
tu tylko spokój
jestem spokojny
jestem spokojem