Marszruta
Tyle co zerknąć czasem przez okno
Liznąć obycia, łatać tekturą
Braki w odzieniu (biada gdy zmokną)
Kiedy wybędziesz na nieprzyjazną
Przestrzeń pękatą – patrząc od dołu
Uszczkniesz kawałek
I już przepadło
Człowiek szczęśliwy – wciąż zagubiony
Przed nim otwarte
Wstecz niewidzialne
A drogowskazy na obie strony
Łyk aluminium (kawa z termosu)
Kroki gubione na szklanym grysie
Wschodów łapanie w domach z kartonu
Chwila przestoju - zwykłym kaprysem