Jesienne wieczory melancholika
kolejna jesień,
pochowały się motyle,
odwiedzają mnie ćmy
Kwiaty oddały kolory liściom
Szare renety osłodzą szare dni,
gdy Panna zabiera Słońce*
W polu kukurydza dojrzała,
na niebie kukurydziany księżyc
Od lat wolę jesienie,
wieczory od poranków
Nocą tyle gwiazd,
gdy w dzień tylko jedna
Na cholerę ci ta melancholia
krzyczy pędzący choleryk,
który wykoleił się na zakręcie
A flegmatyk wolno, ale sięgnął celu