spotkanie
Spotkaliśmy się nieopodal fontanny
Która do dziś obmywa zimny asfalt
Rozluźnił w długim śnie napięte struny
Delikatnym jedwabiem
Po czarnej materii ciężkiej nocy
Rozjaśniał moją duszę
Swoim urzekającym głosem
Dżentelmeńskim zachowaniem wobec mnie
Reminiscencja katalogu kolorowych fotografii
Na których byliśmy uśmiechnięci szczęśliwi
Tacy nadal przecież jesteśmy
Miękkim kaszmirowym szalem owinęliśmy się
Wzajemnie gdy obficie pruszył śnieg
Nitkami nadziei uszyliśmy przyszłość
Przez którą przepłyniemy o własnych siłach
Letarg minął
Osunął się
Jakby na rozkaz
Kojące ruchy czasu płyną w naszą stronę
Zgodnie z biegiem naszych marzeń
Wyryte złotymi zgłoskami sentencje
Zostały w moim pamiętniku
Jego dystynkcja mnie urzekła
Od pierwszej refleksji
Pierwszego kroku naprzód
Wszelkie fobie z głębi zostały zmitygowane
Uwalniając długo wyczekiwany wewnętrzny spokój
Kolory w pałacu bez szczerej miłości
to jedynie przezroczyste formy przetrwania
Klaudia Gasztold