ORMIAŃSKIE NIEBO
Do Boga, w którego jednak nie wierzę,
By zabrał mnie, nędznego grzesznika,
Do raju, gdyż miotam się jak zwierzę.
Spoglądam w górę, w przestworzy eony,
Gdzieś tam, w dziurze nieskończoności,
Czekają na mnie moi przodkowie,
Ormianie, na twarzach ich uśmiech gości.
Pośrodku, na tronie, zasiada Mithrydat,
Który osądza dusze sprawiedliwie,
Jedne, te dobre, na łąkach wypasa,
Natomiast te złe raczy piekliwie.
Dan w mieście Warszawa, 12 II 2022