Serce z odzysku
na straty na wariackim,
cytrynowym papierze,
gdy nagle moje ciasne,
czarno-białe miasto
zapadło się pod ziemię.
Zakazy, normy, nakazy,
obyczaje, opinie, zwyczaje
- ulotniło się to wszystko
w nieznane i zapomniane.
Lekko zdziwiona
/a może oszołomiona?/
przygryzłam wargę
w pełnym skupieniu,
poddając moją decyzję
stanowczemu zwątpieniu.
Czy to nie dobra okazja,
żeby wyskoczyć
z łona raz jeszcze?
Licznik wyzerowany,
diament odzyskany...
Mój cytrynowy ptak origami
poszybował traktem nieba,
po drodze śpiewając jutrzence,
że od teraz już nic NIE TRZEBA.