Szmaciane życie
Pamięta czasy, gdy niosła blask.
Teraz to tylko cień, w brudnym biegu,
Chłonie gorycz i nędzę z miast.
Była dłonią, co lśniła za innych,
Polerując smutki i obcą czerń.
Wchłaniała łzy, z cudzych powiek spływających,
Nim sama stała się plamą, brudną i bezsenną.
Teraz leży w błocie, w wilgoci, w deszczu,
Gdzie chłód i beznadzieja wciąż na nowo rosną.
Nie ma już serca w tym ludzkim nieszczęściu,
Jest tylko cisza, bez żadnych pytań, bez żadnych wspomnień.
Więc zrosła się z błotem, co wchłonęła w siebie,
Jej ostatnia iskra bezpowrotnie zgasła.
Nie ma już duszy, nie ma już nieba,
Jest tylko zimny strzęp, co z losem się zastał.