Wrak zatopionych oczu
Tnąc czarną taflę, gdzie dusza w sen chce biec.
Fale niosą echo uśmiechu zgubionego,
Szepczą o mroku, co leży u dna każdego.
Jego spojrzenie to port, co nie ma powrotu,
Wchłania światło gwiazd i resztki samotnego rechotu.
Każda fala, co rozbija się o brzeg głuchy,
Niesie w sobie cień tego spojrzenia, pełnego pychy.
To nie oczy, lecz wrak z zatopionych marzeń,
Z nich rodzi się lęk i nawałnica wrażeń.
Morze zapada się w nim, jak w odwiecznej trumnie,
A on wciąż patrzy, bezlitośnie; dumnie.