Wspomnienia z
jak
nachalny rottweiler
które nijak
nie da się
uspokoić.
A jeśli ...
To powracają
jak morska
fala
bijąca o
piaszczysty brzeg.
Wspomnienia z
rodzą się ni
z gruchy ni
pietruchy,
będąc swoistym
kołkiem w płocie
tkwiącym jak
czop w beczce.
Wspomnienia z
potrafią łechtać
ego dając
subtelny prztyczek
w nos
uzmysławiając
co utraciłem,
gdyż wybrałem
inną drogę...
Wspomnienia z
karmią duszę
moją pokarmem,
który nie zawsze
jest mi zdrowy.
Przydatny.
Niezbędny.
Wiem, że one
gdzieś tam
są
żyjąc sobie
własnym życiem
w symbiozie
z życiem
moim.