przedbielenie
kolejny raz zapatrzyłem się w ciebie
przystanęłaś na jakiś czas
zatrzymana kroplami mglistej wilgoci
w konturach otoczenia lizanych
miękką szarością. mdleją płomienne barwy
chłoniesz powszedni chłód
ogrzewam się w twojej zieleni
pozostawionej gdzieniegdzie jak kryjówkę
dla nadziei. jedyny ruch to wirowanie
spadających liści trącanych niewidzialną ręką
posmutniałaś czy zamyślilaś się
każdą komórką którą trwasz.
czuję jak drżysz na pozór. stateczną materią
ubrana w powietrza senny zapach śnij
do wiosennego życia
tyle ich masz
ile odrodzeń