"Śpiew różnych epok"
Idę aleją parkową.
Ludzi różnych epok mijam.
Młodych i starych.
Rodziny i dzieci.
Drogi nasze krzyżują się.
Każda z innego świata.
Dziadek z babcią drepczą
powoli drżącym krokiem.
Dłonie splecione trzymają
z taką czułością, jakby wczoraj się poznali.
Wspomnieniami błądzą w latach młodości.
Idylla wokół. Czas sobą i dla siebie wypełniają.
Dalej dwie panie, w wieku średnim.
Przyjaciółki od wieków.
Z radosną ekspresją ciszę poranną mącą.
Zapewne o banałach rozprawiają.
Lata frasunku dawno za nimi.
Dzieci dorosłe na skrzydłach
młodości świat przemierzają.
W oddali pod dębem
ojciec i matka pociechy ganiają
w zachwycie porannej rosy spotniałej.
Twarz w uśmiechu bruzdą trosk umalowana,
którym kloszem przed niemiłosiernym światem swoje skarby okryć.
W zaciszu parku,
w amarantowej czerwieni rododendronów
młodzi zieloną miłością płoną.
Beztroski śmiech i radość chwili ich przywilejem.
Tymczasem echo słucha i po okolicy niesie
zmieszane odgłosy ludzi różnych epok.