Skazany na ciszę
Nie wiedzący, w którą stronę kierowany
Rozgląda się dookoła
Nurtu szukając oczami sokoła
Dostrzega ludzi
Me serce się budzi
Na próżno…
Setki osób patrzących na mnie
Nikt nie zrobi ani kroku
Widząc we mnie żarzące się płomienie
Żaden z nich nie ruszy z obłoku
Palę się i powoli wypalam
Inni z pomocą oliwy dolewają
Chcę spłonąć. Cicho się spalam
Podchodzi dziewczę. Widzę ją
Z tłumu jedyna odważna
Stoi przede mną
Wszyscy się śmieją, Ona poważna
Wymierza mi karę bolesną
Ust posmakowała mych
Szepcząc – Nie wierz w miłość. Dołącz do mądrych